Dzisiaj trochę uniwersalnie - można powiedzieć, że sukienki które Wam pokażę wpisują się w modę drugiej połowy lat 60tych. Ich krój jest wyciągnięty wprost z wybiegów tamtych lat - proste, luźne, w literę H bądź literę A. Ale tak naprawdę nie trzeba mieć bzika na punkcie mody lat minionych, by oszaleć na punkcie tych sukienek.
Do rzeczy. Dwie sukienki - jedna moja, druga mojej siostry (często podkradana). Wyjątkowe i niepowtarzalne, żywe obrazy autorstwa Mashy. Uszyte ręcznie z ręcznie malowanych (metodą batiku) tkanin. Stuprocentowy hande made. I to właśnie powoduje, że są unikatowe. Nawet jeśli zamawiamy dwa takie same wzory, nie ma szansy żeby powstały identyczne sukienki. I co najważniejsze - same decydujemy co znajdzie się na sukience - kwiaty, ptaki, motyle, samochody, karuzela, pajace... czy cokolwiek innego :)
Mimo że malowane, sukienki są bardzo trwałe. Te które możecie obejrzeć poniżej mają już ponad 2 lata, a kolor pozostaje bez zmian. Pierzemy je ręcznie w płynie do prania tkanin delikatnych, bez problemu można je prasować. Początkowo są trochę sztywne, jednak po pierwszym praniu stają się bardziej miękkie.
Wszystkie zainteresowane Panie (oraz zainteresowanych Panów;) zapraszam na Masha Szyje. Znajdziecie tam nie tylko batikowe spódnice i sukienki, ale również kreacje rodem z lat 50tych i 60tych szyte z tkanin znalezionych w sh :) Ale o tym innym razem...
Sukienki: Masha Szyje
Buty: ryłko
Zdjęcia moje: Masha.